Polskie firmy bardzo powoli przekonują się do inwestycji na Czarnym Lądzie. Mimo że oferuje chłonne rynki i młodą kadrę

Gros polskich eksporterów koncentruje się na rynkach rozwiniętych, zwłaszcza unijnych. Te jednak wymagają bardzo wysokiej jakości i są już nasycone, trudno więc konkurować na nich inaczej niż ceną. Zdaniem Roberta Zduńczyka z Fundacji Ekonomicznej Polska–Afryka Wschodnia to właśnie wybrane kraje tego kontynentu będą w nadchodzących latach dawać szansę na wzrost i zwrot z inwestycji. Ta wymaga jednak cierpliwości, pracy i czasu.

– Skala inwestycji polskich przedsiębiorców w Afryce jest cały czas niewielka, natomiast widać pozytywną zmianę w dynamice – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Robert Zduńczyk, założyciel i prezes Fundacji Ekonomicznej Polska–Afryka Wschodnia. – Kilka lat temu można było te inwestycje dosłownie liczyć na palcach jednej ręki, w tej chwili w sumie jest ich kilkadziesiąt w różnych branżach. Często przedsiębiorcy zaczynają np. od branży turystycznej, ale są również inwestycje w branży przetwórstwa przemysłowego, co jest z kolei bardzo istotne dla krajów afrykańskich.

Polska Agencja Inwestycji i Handlu od ubiegłego roku prowadzi w Afryce dziewięć zagranicznych biur handlowych: w Abidżanie (Wybrzeże Kości Słoniowej), Addis Abebie (Etiopia), Algierze (Algieria), Casablance (Maroko), Dakarze (Senegal), Johannesburgu (RPA), Kairze (Egipt), Lagos (Nigeria) i Nairobi (Kenia). Tylko w ubiegłym roku odnotowały one 700 zapytań polskich firm zainteresowanych eksportem i inwestycjami w Afryce. W połowie czerwca zakończył się też nabór wniosków na wsparcie ekspansji do Egiptu, Algierii i RPA w ramach Polskich Mostów Technologicznych. Jak mówią przedstawiciele PAIH, w tych krajach jest duże zapotrzebowanie na inwestycje z dziedzin przetwórstwa żywności, IT czy wyposażenia medycznego.

– Ktoś powiedział, że w Afryce można kamień rzucić i z niego drzewo wyrośnie. To oddaje to, co się dzieje na tym kontynencie. Twierdzę, że jest to kontynent XXI wieku z kilku powodów – tłumaczy Robert Zduńczyk. – Przede wszystkim przemawia za tym demografia. Jest to bardzo młody kontynent, za tym idzie ogromna energia ludzi, którzy tam mieszkają, często niezaspokojona, stąd różnego rodzaju problemy i presje, m.in. dotyczące migracji. Inwestowanie na miejscu jest bardzo istotne również ze społecznego punktu widzenia. Dzięki inwestycją ludzie, którzy tam mieszkają, mają możliwość godnego życia na miejscu.

Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego kilka afrykańskich krajów rozwijać się będzie w tym roku w imponującym tempie: Rwanda – 8,6 proc., Etiopia – 7,7 proc., Wybrzeże Kości Słoniowej – 7,4 proc., Senegal i Uganda – po 6,2 proc., Egipt – 5,5 proc. Pod względem demograficznym kontynent ten będzie się rozwijać równie szybko: o ile w 2015 roku na całym kontynencie było tylko sześć miast z liczbą mieszkańców przekraczającą 5 mln, o tyle w 2030 roku ich liczba wzrośnie do 17, przy czym 5 z nich będzie miało ponaddziesięciomilionową populację. Jak zauważa firma konsultingowa McKinsey, produkcja przemysłowa w Afryce wzrośnie z 500 mld dol. dwukrotnie w czasie najbliższej dekady.

– Obiecujące są wszystkie branże związane z rosnącą liczbą ludności, a więc przede wszystkim rolnictwo i przemysł przetwórstwa żywności – mówi prezes Fundacji Ekonomicznej Polska–Afryka Wschodnia. – Afryka to obecnie jeden wielki plac budowy, w związku z tym ważne są wszelkiego rodzaju przedsięwzięcia związane z rynkiem budownictwa czy rynkiem okołobudowlanym, jak materiały budowlane, osprzęt budowlany. Kiedyś nie było zapotrzebowania na tego typu produkty i usługi. Jeszcze 10 lat temu rusztowania były robione z drewna, z bambusa, w tej chwili na większości dużych budów widać już duże, profesjonalne rusztowania z rur metalowych czy aluminiowych. Na każdym kroku widać ten postęp.

Podkreśla jednak, że inwestycje na Czarnym Lądzie trzeba traktować długoterminowo i nastawiać się na trwałą współpracę. Zwłaszcza że nie brakuje konkurencji. Bardzo intensywnie zagospodarowują ten kontynent Chińczycy, którzy odpowiadają za 12 proc. produkcji. Jak wskazują dane, w Afryce działa 10 tys. chińskich firm, zatrudniających głównie Afrykanów, przy czym 85 proc. tych przedsiębiorstw to firmy prywatne.

– Na Afrykę nie można patrzeć przez pryzmat tego, jak szybko można zarobić. To jest błędne myślenie – zastrzega Robert Zduńczyk. – Tam trzeba po prostu współpracować z ludźmi tak, żeby oni również się rozwijali. To jest taka sama sytuacja, jaką mieliśmy w Polsce na początku lat 90., więc powinno nam być łatwiej zrozumieć potrzeby ludzi po tamtej stronie.